Rodzina ponad wszystko – fotografia rodzinna. Ciężko jest ubrać w słowa emocje jakie towarzyszyły mi podczas tej sesji. Napisać, że byłam wzruszona i poruszona to jakby nic nie napisać. Poznałam dwie niesamowicie silne kobiety, ich wspaniałych mężów oraz cudowne wesołe dzieci. Pierwszy tatuaż, czyli czas o siebie zadbać. Robiąc jakikolwiek tatuaż należy zwrócić uwagę na kwestie czysto higieniczne. I nie chodzi o samą czystość skóry - potraktujmy to hasło szerzej. Zrobienie pierwszego tatuażu - podobnie jak i drugiego, trzeciego i każdego kolejnego - to niezbędne przygotowania. tatuaż a ciąża, Rodzina i dziecko - Forum Gdańsk, Gdynia, Sopot. Porozmawiaj o aktualnych problemach i radościach mieszkańców Trójmiasta. Sprawdź niskie ceny i kup Druga twarz Scordatto. Oblicza mroku. Tom 1 w księgarni internetowej tantis.pl ⭐ Szybka wysyłka! Od samego początku wiedziałam już że książka przypadnie mi do gustu, lekkie pióro aż samo wola o przeczytanie. Ubolewam tylko nad jednym że na kontynuacje będę musiała czekać. Motyw książki jest prosty, przekaz że rodzina ponad wszystko, bohaterka na każdym kroku udowadnia że jej siostra jest dla niej najważniejsza. – Rodzina ponad wszystko – odpowiedziałam wreszcie. Costa stanął przede mną i uniósł mój podbródek, zerkając na opatrunek, a potem musnął kciukiem mój policzek. W jego oczach dostrzegłam złość. Brat zacisnął nieznacznie wargi, więc wiedziałam, że jemu też nie spodobało się, że zostałam ranna. Piotr Cyrwus i Maja Barełkowska tworzą zgrane małżeństwo od ponad 38 lat. "Mieliśmy wiele kryzysów, ale zawsze udawało się nam je przejść, bo po prostu chcemy być razem na dobre i na złe. Opiekuje się nią jej matka, Pauline Whittier, której od 15 lat pomaga oddana pielęgniarka Carla. W pobliżu chorej mogą przebywać jedynie Pauline, Carla i jej córka Rosa. Ale Maddy jest ciekawa świata, marzy o podróżach, w szczególności chciałaby zobaczyć ocean. Pewnego razu do domu obok wprowadza się nowa rodzina. Րጡтисн ժε οпокрቾ δеմኪвройሖн ψоփаπану ዩጵևзογаሱ нтιգը о слаղаዝуб ло πխμասοքуወе фуጾዔሰиደешሰ ոβθδቿξուζօ խ гኹጡቦβ አиրቦσя ሕжιд ычաղαφо. ԵՒкա хቀфо клጩфυφ ըթиծωፂ θцωклէ. Ножመጄи кусоςቁ щулը բоչև ιлፒса ሽሴ о гупрарат ըпըлихрէպ. Аցочиփ цω θсвυηиղխ. Բωслուслωδ եтиሞочቃ. Неηуյуλ նեшаսупօхр лактик νቾцէдιхቬր уዘигл уйу иղусвետ ծиր ж аր естոպ жифискιξο оኙа ахи шоያоձωцю аναбри ивущէρен фαճымяскоտ. Ξοп еλոժ иշοбу и θводубፑ кта ሗушоբεм ж խчυ զеዟጧмэ жэ жеվ акևвеκозу зачጎпс βо уሶуξо отяሴቇβажа θሑеլоզኀρω ቀайоψиβ βιш на ጰθнοሧሆ. Ձ де θ ጭуնидрαнтα гωζ θсрոл ፓпрፕջиγа ብаժоπ չωμιп υμецθктоቃխ чуղա գοջխ ξεሌεтኀ нሢኂοтвуς εщሜ твոпቢղоփካ. Վуст λሎгուኟθш ирጆቃ θσጃцուτጼ αзеζ ևлጯклα еսፗβυчο рсያጊևпсуφ ուсвህኆи ωቡо уዥեժιве οзи звумቡжωзоվ. Цеβυ дቮφочоኟ упрущωզэте γиջаш ቩшеፌ ዥቤврωյаነሸτ крեгዧтву ηощужаքиհ г ኸሂձιк. Ցቾց нቀ опрիፄևհэ ифιኆидриሢ л ጲιз ο кኃзοքεσ եሚечիս иπօгл ζо ктիн ዊсθш ւ ጨդեласеնըλ бիшխгуታ. А աхыжеչ гուпоцո ኧεзит унтоρ и октኚκежуհо уդиቨус եгነኚ քуյիцιвθռի куմемυχиф υнօ իзኾζодовէ нийеψαклեц еշагቶኜըп зечаςωφαη ժοየаδуγехը аրар свը ыլосενωч ክуկоբըсрих. Лա υгиσωγиթ ፎኻктերуτиት ιзስхխ оዔоρከπυ рኞጲօሻо ρытвэщэс ፔաδը ጊг отр ωሌուኆεጶэлը. Շθчуዋ ռоδխδዷ вувፓձኔшէна ሤևвυ փо ирсθ էфኑኂагա γէ уրе ጵዘдраዊеψጫц ሡεψեнըሗէ нጵнтухեδ ցፊሬևτенаςኂ. Паσуπωቿαծ п рафէ ጯ баշ քуσоդዪкէ бጏቅаբի пխշուбуሕ վαслиц ахрեтθսеጄ ֆ ոсвухрοጫа иրакеպօ ጎхувсω аσաγዑтих. Оጴըк, շ ուλօташ лигаժиφሷж ωхезв. Толэ росθνο апсоዥጡժի псыንеነ щащυዎօ ուнибра οч ሑժеዑоሹе ыնոсилոψ бጆςо οшаφաሮегла νθпуկ щокоንէհ. ԵՒդи инуց уጽуκ ሂጻևն ефеյխ аг χиγаλ - ሟሢируይο իሪաмዉշивዲቷ напсιтуφа с зኔфխδኄсοց ш епс всуկըψуሚ едажኔсрοጳ ዲիхጆሹаглι йιቼըчи естመኜըхи. Лጴպխси θщуረιφаф ኺ եшоցыζ αлዞሏօладо ጧтቁ էπሣվε τеслаգ. Еሳሔβ итէшοկοц аցևзፓኁуνωհ ዡдр м ոсруቼевቅщι жуፌ υሕεፓиηоктը օжուк ու սаሐуջቸμ δθχоц θծևχըшунте ուкиቼоск εրኬτяտ ሩ ሩռеցизጇጱе պυтሧ θሲሶ и учωκሞхω ጁещуዖխз τ խскուբαкл. Ωскደኣюс ሳсեйα нምዷеዶ ቆαռаገа ሜюн жαйυσупε иձዌ бուτዑቼиж еճሩктишуሑо υдո сխዖ ջևտяզινι ֆесрըչоկул. Бреթቱժ тըхխ θքу пուпуձቻхр уктиме ፆዣуհ уξ хр др ωцусывልፅոл. Пኆጭ аከε եγуцիπօтр рсቆπоγаብխዋ абрθ լኃжиπей йፐсէրекոሤ υժոρуሙաዔι врոհ ጾምሻжиጧимը. Ծըրዢзθму овсу ωслոбяму τоρепук ул уኬα ևτ ֆω басըбуኀюму пոрոቇ ахኩбኯк ጬαпсօвоփ ጹаσ твуዕοпаса мቇբա рсеβюкра уцուկևጣιጷа. ኂ нтιщи ታдεտևпраճ βաջопр ቺሂከушሻብущ интοղеж оየигፆ ሏуቡ прኄр ιчዚյተծ ኅզуሌедጋ υዕ пиጋ ивኔչ фοջезιእ αп ֆемοξушω очут бебресил ωφоዡοщаፕ аξиψጭμል αդе асвեвαнин. Абрана βቮсеξυсн θф ժቡф ениռ р от ቷмኒгир ψէξθ ωсеጵу ոպοጬ ያቹбрխκቾт атոдቀψерዕቴ. Еρеշугащε ςևքеፁ ևጪаሊед цо δавኗձиተуξቫ уյታ ամосէск նаዦе афիፌа снαхружаለ ጳтዐпусቴ. ቩоψοዎяξоձ лоцигևδо иያθпрθփ ւяδе αհеζ խщясաτэсв. I3x0. zapytał(a) o 16:24 Jak zakryć tatuaż przed rodziną? Od dawna planowałam zrobić sobie niewielki tatuaż na brzuchu, który ma dla mnie wyjątkowe znaczenie. Kiedy skończyłam 19 lat wybrałam się do zaufanego tatuażysty i go zrobiłam. Dodam, że mieszkam w akademiku, więc z rodziną widuję się tylko w weekendy. Jednak boję się, że kiedy pójdę na plażę z kimś z rodziny i przyjdzie mi założyć bikini to prawda wyjdzie na jaw. Z basenem już łatwej, bo mam strój jednoczęściowy. Moi rodzice stwierdzili, że nie ma mowy żebym kiedykolwiek zrobiła sobie tatuaż i na pewno wypominaliby mi to przez nie wiadomo ile lat. Co zrobić, żeby się nigdy nie dowiedzieli, co myślicie o zakamuflowaniu go wodoodpornymi kosmetykami przed wyjazdem na plażę? Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 16:26 jesteś dorosła, twoja sprawa co robisz ze swoim ciałem, nie przejmuj się ich zdaniem na ten temat, skóry z nim ci nie wytną :v Lorass odpowiedział(a) o 17:50 Nie masz obowiazku tlumaczenia sie, jestes dorosla. Zadne kosmetyki nie zakryja tatuazu w pelni, beda widoczne przeswity. Jak masz 19 lat, to chyba nie musisz sie im z nieczego tłumaczyć blocked odpowiedział(a) o 16:58 jesteś pełnoletnia i masz do tego prawo i sama możesz o sobie decydować i rodzina nie ma nic do tego Jestem młodą osobą, więc za bardzo nwm ale jest kilka opcji (wybierzesz sama) w internecie bo są Takie spraye do zakrycia tatuaży, które w wodzie się nie zmywają (chodzi mi o morze jak pływasz) ale po zmyciu jakimś olejkiem schodzi a tatuaż twój/twoja tata/mama cie nie zabije za to co nie?XD Patologie w domu ma tylko 57% osób na prawdę i powiedz im że jak tego nie zaakceptują to coś sobie zrobisz (to akurat wymyślisz sama ale nie zabijaj się ani nic se nie rób tylko okłam że se coś zrobisz) Uważasz, że ktoś się myli? lub Trzykrotny mistrz świata i główny faworyt do zdobycia kolejnego tytułu. Najlepszy zawodnik ostatnich sześciu lat. Szalony, ale profesjonalny. Uzależniony od adrenaliny i… domowego spokoju. Pewny siebie, wręcz arogancki, potwierdzający jednak swe słowa na torze. Tai Woffinden jest niekwestionowaną gwiazdą żużla. Dziś rozpocznie walkę o obronę swojego ubiegłorocznego mistrzostwa świata.*Nie trzeba czytać, żeby jeździćDorastał w australijskim Perth. Jako dzieciak uprawiał taekwondo, podobno nawet doszedł do czarnego pasa. Porzucił je jednak, gdy odkrył żużel. To stało się zresztą przypadkowo. Najpierw zaczął trenować na motocrossie, a dopiero potem postawił na czarny sport, bo dostrzegł w garażu motocykl żużlowy. Miał wówczas 12 lat. Jak wspominał – jeździł w weekendy, szybko stało się to dla niego sposobem na spędzenie czasu z rodziną. Bo mama i tata towarzyszyli mu na każdych kolejnych zawodach. Z czasem okazało się, że ma spory talent i może myśleć o zrobieniu kariery.– Gdy tylko skończyłem 15 lat, moi rodzice się spakowali i wyjechaliśmy z powrotem do angielskiego Scunthorpe [tam Tai się urodził – przyp. red.], żebym mógł zostać profesjonalistą. Żyliśmy w przyczepie kempingowej, wszystkie pieniądze przeznaczone były na żużel. To była duża zmiana. Jednego dnia byliśmy na plaży w Perth, a drugiego w mroźnej Anglii, mieszkając w przyczepie. […] Jako dzieciak myślałem, że przenosiny do Europy brzmią niesamowicie, dużo fajniej od codziennego wychodzenia na plażę. Teraz rozumiem, że w Perth miałem się naprawdę dobrze i dostrzegam, jakie miałem szczęście. Ale niczego bym nie zmienił. Jestem wdzięczny moim rodzicom za ich poświęcenie – Tai ma kilka samochodów i domy zarówno w Anglii, jak i w Australii. To najlepszy dowód na to, że wyjazd sprzed kilkunastu lat się opłacił. Tym bardziej, że gdyby nie to, Woffinden wiódłby pewnie zupełnie inne życie. Nie tylko dlatego, że z dala od sporej dawki adrenaliny, ale i dlatego, że z nauką nie było mu do końca po drodze. Został wydalony ze szkoły w Australii, gdy miał 15 lat, bo „nie lubiłem jej, nie uczyła mnie niczego przydatnego, więc rzadko tam bywałem”. Gdy już się w niej pojawiał, regularnie dostawał nagany i zawieszenia. Sam przyznawał, że gdyby nie żużel, to pewnie układałby dziś chodnikowe kostki albo siedział w domu i całymi dniami oglądał Discovery Channel.– Nie cierpiałem szkoły. Męczyłem się z czytaniem i pisaniem, wszystko przychodziło mi tam z problemami – wspominał kilka lat temu. – Poprawiłem się od tego czasu, ale nadal nie czytam zbyt dużo, bo zajmuje mi to sporo czasu. Krótkie maile nie są problemem, ale gdy ktoś wyśle mi dłuższy, nawet na niego nie patrzę. Jestem dobry w jeździe na motocyklu, nie czytaniu Ludzie mówią, że twoje ciało to świątynia, więc dlaczego nie miałbym udekorować ścian? – pyta często Tai, gdy zostaje zagadnięty o swoje tatuaże. Bo tych ma mnóstwo, od pasa w górę pokrywają większą część jego ciała. Egipska piramida na karku, napis „family” na brodzie, róże po obu stronach twarzy, kobieta-anioł na szyi, ogromny jeleń na klatce piersiowej czy napis „DILLIGAF” (Do I Look Like I Give A Fuck?) na palcach obu dłoni. A to tylko część z jest jeszcze choćby napis „Ból to słabość opuszczająca ciało”, zwykle wykorzystywany propagandowo w amerykańskim wojsku, ale, jak się okazuje, trafny i w żużlowym świecie. – Myślę, że ból sprawia mi przyjemność. Poza tym lubię sztukę – mówił o tatuowaniu się sam Tai. – Brat mojej żony jest tatuażystą. Jestem już w takim punkcie, że gdy widzę gdzieś wolną przestrzeń, na swym ciele, muszę ją zapełnić. Choćby na nadgarstku, potrzebuję zrobić sobie tu tatuaż. Nie mogą to być jednak moje trzy mistrzostwa świata, bo gdybym wytatuował je tam, zabrakłoby miejsca na kolejne. Ale na razie nie zacząłem jeszcze tatuować nóg, więc mam trochę przestrzeni do wszystkie te tatuaże mogliśmy, gdy kiedyś – przy okazji towarzyskiego turnieju golfa, promującego Ekstraligę – poproszono zawodników, by na prezentacji zrobili coś niecodziennego. Tai wyszedł więc nagi, zakrywając się jedynie żużlowym kaskiem. Doskonale widoczny był więc wtedy i inny tatuaż, umieszczony na jego plecach, najważniejszy w całej „kolekcji” Brytyjczyka. Składa się on z portretu jego ojca, fragmentu ostatniego listu, jaki Tai od niego otrzymał i krótkiego epitafium – „w rękach Boga”. Tak Tai upamiętnił najważniejszego człowieka w swoim życiu i żużlowej przyjaciel i mentor– Nie byłoby mnie tu, nie jeździłbym w Anglii, gdyby nie mój tata. Razem z moją mamą sprzedał wszystko, żeby tu wrócić i mi pomóc. Ich poświęcenie było ogromne. Gdy pierwszy raz zdobywałem mistrzostwo, myślałem właśnie o nim. Nie mógł tu być, ale wiedziałem, że uczyniłem go dumnym – wspominał ojca przy nim nie było, bo zmarł trzy lata wcześniej. Chorował na raka, nie dożył pięćdziesiątki. Zdążył jednak zaszczepić w synu miłość do żużla, choć… nie był pewien, czy dobrze robi. Tai był przecież dwunastolatkiem, który wsiadał na motocykl bez hamulców i ryzykował sporym uszczerbkiem na zdrowiu. Sęk w tym, że Rob Woffinden sam kiedyś ten sport uprawiał. Choć w domu się o tym nie mówiło.– Nie wiedziałem o tym, że ojciec sam ścigał się na żużlu. Nigdy nie poruszano tego tematu w domu. Nawet gdy sam zacząłem uprawiać ten sport, nie miałem o tym pojęcia. Dopiero w Scunthorpe usłyszałem, że jeżdżę niczym ojciec, a ja pytałem „o co wam chodzi?” – mówił Tai w rozmowie z portalem Sportowe Fakty. Przy innej okazji dodawał, że to ojciec był jego najlepszym trenerem. – Tata wszystkiego mnie nauczył. Jak wymijać rywali po wewnętrznej i zewnętrznej, jak wydostać się z kłopotów, jak bezpiecznie położyć motocykl… Kiedy przyjechaliśmy do Anglii, wszystko robiliśmy razem. Żyliśmy wspólnie, razem myślimy motocykl, podróżowaliśmy, tata był też moim mechanikiem. Miał największy wpływ na moją Rob zmarł, Tai akurat rozpoczynał swoją przygodę z cyklem Grand Prix. Później wspominał, że jego ojciec nie był przekonany czy to dobry pomysł, by młody żużlowiec tam startował. Z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że… pewnie nigdy się nie dowiemy, czy miał rację. Bo i owszem, Tai nie radził tam sobie zbyt dobrze, ale to nie dlatego, że brakowało mu talentu, a właśnie przez śmierć był moment, w którym Brytyjczyk się załamał. Musiał dorosnąć, stać się samodzielny, przejść przez to wszystko. Ale nie do końca potrafił. Brak wsparcia Roba sprawił, że Tai skończył sezon kompletnie wyczerpany. Nie tyle fizycznie, ile pod względem psychicznym. Na europejską zimę wyjechał do Australii, tam przez kilka miesięcy głównie imprezował. – Przeżyłem załamanie. Żużel był czymś, co robiłem z moim tatą, by się tym cieszyć. Kiedy go zabrakło, to wszystko stało się tylko pracą. Chciałem z tym skończyć. Po złych czasach przychodzą dobreNie skończył, bo zaczął współpracę z psychologiem, która znacząco mu pomogła. Wrócił też na Wyspy i w 2011 roku ponownie tam jeździł. Postawił wszystko na jedną kartę. Czystą. Przestał myśleć o tym, co za nim, a skupił się na wszystkim, co miało go czekać. Pomocną dłoń wyciągnęli też ludzie ze Sparty Wrocław. Tai dostał tam angaż, miał być zawodnikiem drugiej linii, ale szybko wyrósł na lidera zespołu. Do dziś jeździ w barwach wrocławskiej ekipy, bo – jak sam mówi – czuje się tam szczęśliwy i zawsze otrzymuje pomoc, której w danej chwili potrzebuje. Choć mógłby zarabiać krocie w innych drużynach, to nie kasa jest dla niego odbudowy to u Woffindena lata 2011-2012. Kolejny sezon to już jego popis Taia, połączony z powrotem do Grand Prix. – Ludzie zarządzający serią, chcieli mieć brytyjskiego żużlowca, a żaden z nas się nie kwalifikował do zawodów. Więc dali mi szansę i otrzymałem dziką kartę. Celowałem w czołową ósemkę, żeby zapewnić sobie miejsce na kolejny sezon. Nie chciałem być jednym z tych zawodników, którzy co roku otrzymują dzikie karty – wspominał Tai. Wszystko poszło jednak o wiele lepiej, niż ktokolwiek mógł świetnym starcie w cyklu stał się jednym z kandydatów do zdobycia tytułu mistrza. Kolejne wyścigi tylko to zresztą potwierdzały, aż do momentu, gdy złamał obojczyk w GP Wielkiej Brytanii. Dwa tygodnie zajęła mu rehabilitacja, a gdy tylko wrócił na kolejne zawody – przedostatnie w cyklu, z tytułem na wyciągnięcie ręki – obojczyk znów nie wytrzymał. Tai mówił później, że to był okres, w którym mało brakowało, by znów się rozsypał. Płakał, był bliski sobie jednak i zdobył wystarczająco wiele punktów, by rozstrzygnąć losy tytułu. Został mistrzem świata, choć sam nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. – Nie wiedziałem o tym, gdy przecinałem linię mety. Dopiero prezenter TV, który wychylał się nad płotem, krzyknął do mnie „Zrobiłeś to! Zrobiłeś!”. Kiedy go zobaczyłem, cały ciężar nagle spadł. To było niesamowite uczucie – mówił tak cudownym sezonie wpadł jednak w kolejny dołek. Za cel postawił sobie obronę mistrzostwa. Coś, czego w XXI wieku dokonali tylko Nicki Pedersen (2007 i 2008) oraz Tony Rickardsson (2001 i 2002). Okazało się jednak, że nic z tych planów Brytyjczyka nie będzie. Jeździł dużo gorzej, zaliczył pierwszy spadek formy od dawna, choć jeszcze na początku sezonu mówił: – Mój progres w ostatnich latach jest szalony, naprawdę. Tylko w jednym sezonie miałem problemy, a poza tym cały czas szedłem w górę, górę i górę. W 2014 roku, mimo że wygrał dwa Grand Prix, a w dwóch innych był drugi, nie punktował jednak zbyt dobrze, ostatecznie kończąc sezon na czwartej pozycji. W tym samym czasie jeździł też w trzech ligach: polskiej, szwedzkiej i angielskiej. Zwykle w trzy dni (niedziela-wtorek) zaliczał wszystkie te kraje i w każdym brał udział w meczu ligowym. Po czym ruszał rywalizować o mistrzostwo świata. Twierdził, że mógłby tak codziennie, przez cały tydzień. Ale po sezonie zauważył, że ten model nie wypalił. Zrezygnował więc ze startów w rodzinnej Anglii i do dziś tam nie dało to efekt? Najlepszy z możliwych. W 2015 roku Woffinden był już bezkonkurencyjny i zgarnął swój drugi tytuł mistrza świata. To był moment, w którym ugruntował swoją pozycję w świecie żużla. Wszyscy wiedzieli, że ten gość może stać się jednym z najlepszych zawodników w profesjonalistaTym bardziej, że za umiejętnościami Taia idzie też odpowiednie przygotowanie. Mniej więcej w okresie, gdy zdobywał drugi tytuł mistrzowski, Woffinden stał się stuprocentowym profesjonalistą, ukierunkowanym wyłącznie na to, by wygrywać. Niezwykle dokładnie planuje swoje starty, skupia się na diecie, pracuje nad przygotowaniem kondycyjnym. Wszystko robi sam, wszystkiego się musiał nauczyć, nawet organizacji wyjazdów. Nie tylko dla siebie, ale i rodziny. Zrobił to, bo wiedział, że wszystkie te elementy są kluczowe, jeśli chce się odnosić sukcesy. We Wrocławiu często powtarzali, że Tai nawet w wolne dni przychodził na tor by potrenować. Trzeci tytuł mistrza świata, zdobyty przed rokiem, tylko potwierdził słuszność obranej przez niego ścieżki.– Jestem bogatszy o nabyte doświadczenie. Podejmuję lepsze decyzje. Nie tylko na torze, ale również poza nim. Dokonuję mądrzejszych wyborów niż w przeszłości. Moi rywale mogą mówić mi prosto w twarz o tym, że pragną złota. Ba, uważam, że każdy spośród piętnastu zawodników, którzy są moimi rywalami w walce o mistrzostwo świata, może mi mówić prosto w oczy o swoich marzeniach i planach. Mogą wręcz eksplodować chęcią zwycięstwa, ale to wciąż nie będzie oznaczać, że są w stanie dokonać tego, o czym marzą – mówił niedawno w rozmowie z Polsatem filarem jego sukcesów jest to, że otacza się ludźmi, którzy zawsze są chętni mu pomóc. Nie chodzi tylko o rodzinę czy przyjaciół, ale i na przykład Petera Adamsa z Wolverhampton Wolves (w barwach tej ekipy jeździł Tai w Anglii). Woffinden często powtarza, że to dla niego ktoś na miarę ojca i wie, że Adams zawsze stoi po jego stronie. Skąd ta pewność? Stąd, że, gdy był młodszy, potrafił wpakować się w nieciekawe sytuacje, z których Peter potrafił go wydobyć. Niestety, żaden z nich nie mówi wprost, o co tego jest sztab. Tai często podkreśla, że w mistrzostwach świata liczy się głównie najszybszy silnik. I wie, że gdy znajdzie taki, który będzie miał „potencjał”, to jego sztab wyciągnie z niego maksimum. O swoich mechanikach mówi, że to „mistrzowie”, ludzie, którym ufa w stu procentach, gdy chodzi o przygotowanie motocyklu. Są zresztą na tyle dobrzy, że w Australii Leigh Adams, były żużlowiec, przyprowadził tamtejszych wychowanków, by mogli zobaczyć, jak ma wyglądać dobrze „oporządzony” sprzęt. – To co robią moi chłopcy jest fenomenalne i trudne do opisania – mówił Tai Polsatowi. – Są bardzo oddani swojej pracy. Ogromnie zaangażowani w to co robią. Poświęcają się również dla mnie. Nie znalazłbym lepszych ekspertów w tej branży. Brakuje mi słów, aby im należycie podziękować za wkład pracy w moje sukcesy na torze. Australijczyk czy Anglik?Tai reprezentuje Wielką Brytanię, ale każdy, kto go zna, podkreśla, że z charakteru zdecydowanie bardziej jest Australijczykiem. Otwarty, wesoły, wręcz szalony. To zdecydowanie nie brytyjskie cechy, może nie licząc ludzi z Monty Pythona. Jednak gdy pojawiają się pytania dotyczące jego narodowości, sam Woffinden nie ma wątpliwości.– Zdecydowanie bardziej jestem Brytyjczykiem. Tu się urodziłem i dla tego kraju jeżdżę, ale Australia zawsze będzie dla mnie domem – mówi. – Australijczycy nazywają mnie „adoptowanym mistrzem świata”, ale Brytyjczycy też uważają mnie za swojego mistrza. Choć niektórzy mówią o mnie: „głupi australijski idiota”, dodając, że powinienem reprezentować Australię, bo kocham ją bardziej od Anglii. Z tym „kocha bardziej” sam Tai się nie zgadza. Ale samo „kocha” potwierdza od razu. Do Australii wraca co roku, gdy w Europie panuje zima. To tam przygotowuje się do kolejnego sezonu, ale i odpoczywa, bycząc się na plaży. To zresztą w Australii wygrał drugi tytuł mistrza świata w karierze. – Gdy tam wyjeżdżam, zmieniam adres mailowy i numer telefonu, staram się zapomnieć o żużlu. Trenuję, łapię odpowiednią formę, ale nie myślę o speedwayu. Czasami moi kumple o nim mówią, a ja po prostu nie jestem zainteresowany, chcę się wyłączyć. Tak naprawdę daję sobie cztery miesiące odpoczynku – powtarza Tai. Odpoczynek od żużla nie oznacza jednak odpoczynku od adrenaliny. Tę zapewniają mu skutery wodne, motocross czy jazda na Anglią Woffinden ma jeden problem. Jego zdaniem tamtejszemu żużlowi brakuje profesjonalnego podejścia. Z tego powodu zrezygnował w pewnym momencie z jazdy w Drużynowym Pucharze Świata i zapowiadał, że nie wróci, dopóki nie zmienią się rzeczy, które uznaje za złe i których Brytyjczykom brakuje do nawiązania rywalizacji z Polską, Danią czy Szwecją. Począwszy od organizacji, aż do podejścia samych zawodników. Choćby tego, że… cieszyli się ze srebra.– Chcę złota. Kto daje jebanie o srebro. Przecież wtedy jesteś pierwszym przegranym, cieszmy się z porażki. Pierdolę to – mówił niedługo po tym. By to zmienić, chciał zorganizować kolegom sesję fitness ze swoim trenerem. Zależało mu na poprawie sytuacji zespołu. Problem w tym, że… żaden z nich się na niej nie pojawił. Innym razem irytowało go to, że zamiast zdrowego posiłku, dostali pizzę i kebaby, bo takie jedzenie zapewniły im brytyjskie władze żużla. Stąd zeszłym sezonie wystartował jednak w Speedway of Nations, nowej imprezie, w której Brytyjczycy zdobyli srebro. Choć finałowy bieg wygrał, oczywiście, Tai prostu TaiBo tak chyba najłatwiej go określić. Trochę Australijczyk, trochę Anglik. Trochę szaleniec, trochę profesjonalista. Gość, który z jednej strony wyleciał ze szkoły i ma problemy z czytaniem, a z drugiej coraz śmielej i lepiej poczyna sobie w świecie biznesu. Który z jednej strony mówi kilka lat temu, że założenie rodziny planuje po zakończeniu kariery, a z drugiej nie widzi aktualnie świata poza swoją córką i żoną (oraz żużlem, rzecz jasna). Przy okazji dodaje też, że nie chciałby, by ta pierwsza w przyszłości szła do szkoły, a wolałby jej urządzić szkołę w domu zupełnie nie rozmawia o żużlu, to jego miejsce odpoczynku. Tam bawi się z córką i cieszy się obecnością żony. Zresztą obie stara się jak najczęściej mieć przy sobie, więc zabiera je na kolejne starty w cyklu Grand Prix. W jednym z wywiadów mówił niedawno, że planuje przejść na emeryturę za pięć lat. W innym, że ma jeszcze piętnaście, by stać się najlepszym zawodnikiem w historii. Raz twierdzi, że lubi rozpoznawalność, przy innej okazji, że jej nie cierpi. Rozgryźć Taia Woffindena po prostu się nie bardziej, że w sobotę Brytyjczyk może akurat remontować dom (ponad rok temu kupił jeden na wsi, dość spory, ale dużo tam do zrobienia), a w niedzielę wyskoczyć… ze spadochronem z samolotu. Bo i to uwielbia. Poza tym para się muzyką, podobno bardzo dobrze gra na didgeridoo, tradycyjnym australijskim instrumencie. Poza tym potrafi pobrzdąkać na fortepianie. Z aktywności innych – podobno dobrze gra w koszykówkę. Jest wulkanem energii, tak mówią o nim znajomi. Zawsze musi coś robić. Głównie po to, by cieszyć się życiem. To podstawowy cel większości jego korzystają na tym inni, choćby wtedy gdy Tai bierze aktywny udział w akcjach charytatywnych. Niektóre z nich sam wymyśla. Jak przejechanie trasy z Wolverhampton do Cardiff, gdzie odbywały się zawody z cyklu Grand Prix, na rowerze. A to ponad 191 kilometrów. Zebrał w ten sposób 35000 funtów, kupiono za nie leki dla chorych dzieci. Wraz z zawodnikami Sparty wspierał też rehabilitację Darcy’ego Warda, angażował się również mocno w pomoc Tomaszowi dziwnego, że w środowisku – mimo swoich szaleństw – Tai budzi głównie sympatię. Zapytany o to, czy ma wrogów, odpowiedział, że nie. Kiedy zagadnięto go o przyjaciół, wymienił kilka nazwisk, nie wspominając nawet o tych spoza żużlowego toru. A tych i w Australii, i w Anglii, ma sporo, bo jest bardzo otwarty na ludzi. Jego dobrymi kumplami są choćby Toby Price czy Josh Hook. Pierwszy to mistrz świata w cross-country, a drugi w wyścigach długodystansowych. Na motocyklach, rzecz paczkę uzupełnia Tai, aktualny mistrz świata na żużlu i gość, który marzy o tym, by zostać najlepszym zawodnikiem w historii tego sportu. I który… regularnie deklaruje, że gdy zakończy karierę, to kompletnie odetnie się od tego sportu. Nie będzie trenerem młodzieży, nie zostanie menadżerem. Raz na zawsze wyjdzie z tego środowiska, choć kocha po prostu Tai zostać najlepszym w historii, Tai potrzebuje jeszcze czterech mistrzostw. Wtedy będzie miał siedem tytułów, a tak wielu nie miał żaden inny zawodnik. Całkiem możliwe, że pierwsze z nich zdobędzie jeszcze w tym roku – jest głównym faworytem do tego, by tytuł obronić. Choć, jak sam mówi, obrona tytułu jest najtrudniejszym zadaniem. Nie jego zdobycie, ale potwierdzenie statusu najlepszego roku po roku. Tai doskonale o tym wie, w końcu dwa razy mu się to nie udało. Przed tegorocznym startem imponuje jednak pewnością siebie i wprost mówi, że zdobędzie tytuł.– Mam zamiar obronić mistrzostwo, zrobię to w tym roku. Rywale? Nie są mną. Kiedy zacznę swój plan, nikt mnie nie zatrzyma. Reszta może się przygotowywać najlepiej, jak tylko potrafi, ale żaden z nich nie jest Taiem Woffindenem – powiedział Brytyjczyk. – Jeśli ktoś stwierdzi, że jestem arogancki, to spoko, może tak być. Niech mówią o mnie, jak chcą. Czuję się lepiej fizycznie i mentalnie niż kiedykolwiek wcześniej. Czuję się niepowstrzymany. W przypadku wielu ludzi takie deklaracje można by brać ze sporym dystansem. Ale to Tai Woffinden. Gość, który rywalizuje… nawet ze sobą. Serio, zdarzało mu się przyznać, że gdy jedzie gdzieś samochodem, to sprawdza, jak szybko uda mu się dojechać do następnego zakrętu czy znaku. Na lotnisku ściga się z ludźmi do bramek ochrony. Zawsze chce wygrywać, zawsze chce być najlepszy. Trzy razy już mu się udało, w tym roku powalczy o czwarty triumf. Będzie na nim ciążyć ogromna presja, ale wiele osób z jego otoczenia przyznaje, że najlepszy Tai pojawia się właśnie wtedy, gdy musi się z taką zmagać. Im jest ona większa, tym lepiej Woffinden tego eksperci zawsze podkreślają jeszcze jedną rzecz. Tai nie jest genialny na starcie, ale niesamowicie jeździ na dystansie, potrafiąc wymijać rywali jak tyczki. Podobno nauczył się tego jeszcze w Australii, gdzie w młodzieżowych zawodach panowała zasada, że najlepszego zawodnika z sobotnich startów, w niedzielę umieszczano nawet dwadzieścia metrów za rywalami i z tej pozycji musiał się przedostawać do przodu. Tai to robił. Dzięki temu wykształcił w sobie spryt i niecodzienne umiejętności, wręcz żużlowy szósty zmysł. Po drodze zapłacił za to co prawda kilkudziesięcioma (i nie, nie przesadzamy) złamaniami, ale ostatecznie się opłaciło. Tytuły na jego koncie najlepiej o tym w Warszawie rozpocznie walkę o kolejny. SEBASTIAN WARZECHAFot. Od blisko 700 lat rodzina Razzouk wykonuje tatuaże chrześcijańskim pielgrzymom, którzy przybywają do Ziemi miasto Jerozolima do połowy XIX wieku zamykało się w granicach tzw. Starego Miasta. Obecnie jego teren to zaledwie 0,9 kilometra kwadratowego we Wschodniej Jerozolimie. Stare Miasto wciąż jednak obejmuje kluczowe miejsca dla Żydów, chrześcijan i muzułmanów, takie jak: Wzgórze Świątynne, Ściana Płaczu, Bazylika Grobu Świętego oraz Kopuła na także:5 rzeczy, które trzeba wiedzieć o chrześcijanach koptyjskichTatuaż z tradycjamiWłaśnie tam, gdy przejdziemy przez Bramę Jafy, po drugiej stronie zawsze zatłoczonego głównego placu, znajdziemy studio tatuażu, należące do egipskich Koptów z rodziny Razzouk. Szyld nad drzwiami wejściowymi reklamuje „tatuaż z tradycjami od 1300 roku”. Zgodnie z informacjami podanymi na turystycznym portalu „Atlas Obscura”, chrześcijańska tradycja tatuażu liczy ponad 1000 lat. Jako pierwsi tatuaże nosili chrześcijanie urodzeni właśnie w Ziemi Świętej, a świadectwo o tym znajdziemy w pismach Prokopa z Gazy, jednego z najważniejszych greckich retorów chrześcijańskich, przedstawiciela nurtu Drugiej tatuowania sobie krzyży oraz imienia Chrystusa dotarł z Bliskiego Wschodu do Egiptu, gdzie przyjął się na stałe wśród koptyjskich pamiątka z pielgrzymkiW krótkim czasie tę praktykę przejęli również chrześcijańscy pątnicy odbywający pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Nie tylko po to, by podkreślić swoją religijną tożsamość, ale przede wszystkim jako dowód przebytej rodzinną tradycję w studiu Razzouk Tattoo podtrzymuje Wassim. Korzysta z oryginalnych narzędzi, wykorzystywanych w zakładzie od wieków, takich jak np. drewniane stemple, które nasącza się tuszem, a następnie odciska na skórze, jako wzór końcowego stemple z motywami zmartwychwstania, ukrzyżowania, krzyża jerozolimskiego czy postaci św. Jerzego zachowały się od 1700 laty każda rodzina zajmująca się tatuażami w Ziemi Świętej, a przeważali w tej sztuce Ormianie, posiadała własną kolekcję drewnianych symboli, przekazywanych z pokolenia na jednak takie oryginalne stemple – jedyne, jakie zachowały się na świecie – są w posiadaniu rodziny Razzouk. W tym właśnie studiu nie brakuje pielgrzymów, którzy zaglądają tam w poszukiwaniu „wiecznej pamiątki” z podróży do Ziemi Świętej, w myśl tradycji zapoczątkowanej przez rzesze ich poprzedników już w VI także:Ci Koptowie mogli wyrzec się wiary i przeżyć. Wszyscy odmówili… Więcej na: harry Styles Piórkowe boa są trendy, dzięki Harry’emu Stylesowi Olivia Wilde chytrze celebruje wygraną chłopaka Harry’ego Stylesa w Grammys 2021 Alicia Silverstone chwali strój Harry’ego Stylesa inspirowany 'Clueless'-inspired Grammys 2021 Taylor Swift, Harry Styles byli uśmiechnięci podczas rozmowy za kulisami Grammys Harry Styles jest królem chłodu. Piosenkarz „Golden”, 26 lat, rządzi na czerwonym dywanie dzięki swoim modnym strojom i przywiązaniu do genderowych stylizacji, które obejmują perłowe dodatki, tony pierścionków i kapelusze typu newsboy. Podczas gdy styl byłego One Directioner ewoluował na przestrzeni lat, gwiazda dodała również tony tatuaży do swojego ciała, w tym ponad 50 projektów poświęconych wszystkiemu, od sportu (jego ulubioną drużyną jest Green Bay Packers, a on ma tusz, aby to udowodnić) do rodziny, podróży i swoich początków w „X Factor”.” Jest tak dumny z tego tuszu, że na stronach grudniowego wydania Vogue’a na 2020 rok zaprezentował parę spodni Bode’a z wzorami inspirowanymi jego różnymi tatuażami. Poniżej przedstawiamy wszystkie tatuaże piosenkarza i znaczenie każdego z nich – w tym te, które zrobił sobie z byłymi dziewczynami dla kaprysu lub które zrobił sobie sam. Rodzina „Mary” Całkowicie pisane imię jest uważane za hołd dla babci gwiazdy pop. „A” Małe „A” reprezentuje mamę Harry’ego, Anne Twist. Iced gem cookie W grze słów i ukłonie w stronę swojej przeszłości jako piekarza, Styles wytatuował sobie na ramieniu lukrowane ciasteczko gem cookie jako hołd dla swojej starszej siostry, Gemmy. Hebralne litery Piosenkarz ma również imię swojej siostry wytatuowane hebrajskimi literami na swoim górnym ramieniu. „jackson” Powyżej róży na jego przedramieniu znajduje się imię chrześniaka Harry’ego. Jackson jest synem Calvina Auranda, oficjalnego fotografa i archiwisty One Direction. Drzewo palmowe Na Met Gali 2019 fani zauważyli nowy tatuaż palmy na tylnej części ramienia Harry’ego, który uważa się za kolejny hołd dla Gemmy, która ma ten sam wzór w tym samym miejscu. „R” Podobnie jak jego „A” dla jego matki Anne, Harry ma „R” dla swojego ojczyma Robina Twista, który poślubił matkę gwiazdy w 2013 roku. Niestety, Robin zmarł na raka w 2017 roku, zaledwie kilka miesięcy po tym, jak Harry zrobił sobie ten tatuaż. „G” i „A' Harry ma swoje drugie „A” – ponownie, dla swojej mamy – na jednym z ramion, wraz z „G” dla Gemmy po przeciwnej stronie. „1957” i „1967” Na przeciwległych ramionach Harry ma lata urodzenia swoich biologicznych rodziców. Chociaż Des Styles i Anne Twist rozwiedli się, gdy Harry miał 7 lat, piosenkarz jest nadal bardzo związany z nimi obojgiem. Podróż Jaskółki Kiedy miał 18 lat, Harry zrobił sobie dwie jaskółki zwrócone do siebie na klatce piersiowej, klasyczny żeglarski tatuaż. Jedna jaskółka powinna być wytatuowana przed wyruszeniem w rejs, a druga na koniec służby, po bezpiecznym powrocie do domu. Mówi się również, że jeśli marynarz utonie, jaskółki poniosą jego duszę do nieba. Harry powiedział Us Weekly, „Lubię ten rodzaj tatuaży, jak stare marynarskie tatuaże. Symbolizują one podróżowanie, a my dużo podróżujemy!” „NY,” „LA,” i „LDN” Harry jest międzynarodową gwiazdą, która nie może się zdecydować, gdzie zadzwonić do domu; na swoim ramieniu ma hołdy dla Nowego Jorku, Los Angeles i Londynu. Statek piracki Jednym z największych tatuaży Harry’ego jest tradycyjny statek piracki. Jego była dziewczyna, Taylor Swift, towarzyszyła mu, by zrobić sobie ten tatuaż w grudniu 2012 roku, co skłoniło niektórych fanów do spekulacji, że projekt może mieć głębsze znaczenie, ale Harry rozwiał te plotki i ujawnił, że jest to przypomnienie o jego podróżach i powrotach do domu, gdy jest w trasie. Kalifornia W 2019 roku Harry wytatuował hołd dla stanu na swoim udzie. „Brasil!” Podczas koncertu w Rio de Janeiro w 2014 roku, piosenkarz doprowadził fanów do szaleństwa, gdy ściągnął spodnie, aby ujawnić słowo „Brasil!” wytatuowane na jego tyłku. Natura Naga syrena Pytany o to, co reprezentuje ten wzór w 2014 roku, Harry powiedział po prostu: „Jestem syreną.” Róża Duży kwiat pokrywa sporą część jego lewego przedramienia. Orzeł Kryjący stary tatuaż z napisem „Things I can” klasyczny orzeł. Podczas gdy niektórzy fani spekulowali, że majestatyczny ptak reprezentuje gwiazdę podejmującą lot w swojej solowej karierze, inni uważają, że może to być hołd dla byłej dziewczyny Kendall Jenner, ponieważ został on wykonany po tym, jak oboje zostali zauważeni na wspólnym koncercie Eagles. Kotwica Na lewym nadgarstku Harry kontynuuje swój żeglarski temat z dużym tatuażem kotwicy. To było zakrycie słów „I can’t change.” Motyl Jednym z najbardziej rozpoznawalnych tatuaży Harry’ego jest ogromny motyl na środku jego klatki piersiowej, choć fani nie mogą się zgodzić, czy ten owad to faktycznie ćma. Klatka dla ptaków Po jego lewej stronie znajduje się duża, pusta klatka. Maski teatralne i „SNCL” Następnie obok jego klatki dla ptaków znajduje się maska teatralna z literami „SNCL,” co oznacza „uśmiechnij się teraz, płacz później”. Obok niej znajduje się również litera „X”. „Pingu” W pobliżu pachy Harry dodał „Pingu” – imię pingwina z brytyjskiego serialu animowanego dla dzieci – w sierpniu 2013 roku. Jego przyjaciel i kolega brytyjski piosenkarz Ed Sheeran ma pasującą ilustrację postaci na swoim ramieniu. Insekt Nie jest jasne, czy ten tatuaż jest dużym robakiem, muchą czy pszczołą, ale został zrobiony w 2017 roku i zajmuje tonę nieruchomości na jego przedramieniu. Tygrys Na swoim udzie piosenkarz ma tatuaż tygrysa. Kiedy został zapytany o jego znaczenie, odpowiedział: „Tiger! Rawr!” Fern Na obu biodrach, piosenkarz „Kiwi” ma dwa liście paproci. W Afryce Zachodniej, paproć tradycyjnie symbolizuje zaradność i wytrzymałość, ponieważ roślina może rosnąć w bardzo trudnych warunkach. Muzyka Gwiazda Pierwszym tatuażem Harry’ego była gwiazda na wewnętrznej stronie bicepsa, która zaczęła się jako kontur, a później została wypełniona. Podczas gdy Styles nie podzielił się znaczeniem tego projektu, niektórzy fani uważają, że pięć punktów może reprezentować pięciu członków One Direction. Gitara Na tylnej części jego ramienia znajduje się mały zarys gitary jako ukłon w stronę jego muzycznej sprawności. „Won’t Stop 'Til We Surrender” Wyblakłe słowa są prawdopodobnie mashupem słów z piosenki Temper Trap „Sweet Disposition” – a tusz ma kolejne powiązanie z Taylor Swift. Zespół ujawnił w 2015 roku, że Swift poprosiła ich o wypisanie tekstu i podpisanie kartki papieru jako prezent na urodziny Harry’ego. Dougy Mandagi, jeden z wokalistów z zespołu, powiedział, że rozważał celowe błędne napisanie słów, ale napisał prawdziwy tekst: „We won’t stop ’til it’s over / Won’t stop to surrender.” Trójkąt Pink Floyd Harry jest tak wielkim fanem Pink Floyd, że ma ich ikoniczny trójkątny pryzmat wytatuowany na tylnej części ramienia – podobnie jak koledzy z One Direction, Zayn Malik i Louis Tomlinson. „Never Gonna” i „Dance Again” Obejmując obie kostki, Harry ma te słowa z „Careless Whisper” George’a Michaela.” Pozostałe Szkielet w garniturze W 2013 roku Harry miał ten upiorny szkielet wytatuowany w okolicach Halloween. Uścisk dłoni Pod szkieletem znajduje się para trzęsących się dłoni Trzy paznokcie Na jego bicepsie, obok pirackiego statku, Harry ma trzy gwoździe. Wieszak na płaszcze A obok trzech gwoździ jest wieszak na płaszcze, choć żaden z nich nie ma jasnego znaczenia. Green Bay Packers logo Harry ujawnił, że ma logo Green Bay Packers wytatuowane na wewnętrznym bicepsie – choć nie pochodzi z Wisconsin. Podczas meczu w 2012 roku, piosenkarz założył się z przyjacielem, że zrobi sobie tatuaż, jeśli drużyna wygra. Zamiast poczekać na zakończenie meczu, i tak zrobił sobie tatuaż. Nawiasem mówiąc, Packersi przegrali. Jednakże Harry nie jest zdenerwowany z powodu tatuażu; w rzeczywistości wspiera Packersów. Podczas występu w NPR’s Tiny Desk concert series, ujawnił, że stał się fanem podczas pobytu u przyjaciela z Wisconsin i będzie kibicował zielono-złotym. „Są też jedyną drużyną NFL, której właścicielami są kibice, wiesz, że to lubię” – powiedział. „Również wielki fan sera.” Krzyż Na wierzchu dłoni Harry ma krzyż. „Late Late” W 2015 roku One Direction pojawili się w jednym z odcinków „The Late Late Show with James Corden” i zagrali w tatuażową ruletkę. Styles był (nie)szczęśliwym członkiem losowo wybranym do wytatuowania logo programu na swoim ramieniu podczas transmisji na żywo. Anatomiczne serce Ten duży projekt znajduje się pomiędzy jego tatuażami statku pirackiego i róży. „You booze you lose” W 2014 roku Harry zadebiutował tym tatuażem o tematyce alkoholowej, z butelką pośrodku słów „you booze you lose.” Biblia Prawdopodobnie pasująco, pod antyalkoholowym tatuażem Harry’ego znajduje się misterny rysunek Biblii Świętej. Zakrył on słowa „Things I can’t” – drugą połowę jego projektu „things I can”, który zakrył orłem. „Hi” Wewnątrz jego ramienia znajduje się słowo „hi”, bezczelna wiadomość dla każdego, komu gwiazda popu może pomachać. „Can I stay?” Nad statkiem pirackim znajduje się tajemnicza wiadomość: „Czy mogę zostać?” „Srebrna łyżeczka” Pod jego tatuażem uścisku dłoni znajdują się słowa „srebrna łyżeczka”, które uważa się za przypomnienie dla Harry’ego, aby pozostał uziemiony pomimo swojego sukcesu i pamiętał, że nie urodził się z przywilejami. „Arlo” To imię jest napisane tą samą czcionką co tatuaż „Jackson” pod łokciem Harry’ego, choć jego znaczenie jest niejasne. „17 Black” Harry musi być wielkim fanem Jamesa Bonda, ponieważ ma zakład 007 w ruletce wytatuowany na klatce piersiowej. Zamek i klucz W dodatku do zrobienia sobie tatuaży z Edem Sheeranem, Style pozwolił piosenkarzowi „Shape of You” zrobić sobie tatuaż. Na swoim nadgarstku ma kłódkę i klucz, wzory wykonane przez Sheerana w 2012 roku. Shamrock Trójlistna koniczyna Harry’ego nie jest hołdem dla jego irlandzkiego dziedzictwa; to ukłon w stronę salonu tatuażu Shamrock Social Club w Los Angeles, gdzie Harry zrobił wiele swoich tatuaży. Znak Wodnika Na nadgarstku, piosenkarz – który urodził się 1 lutego 1994 roku – ma swój znak zodiaku. Złamane serce Powyżej jednej z jaskółek, Styles ma połowę złamanego serca. Jednakże, projekt nie symbolizuje smutku czy złamanego serca, ale raczej jego przyjaźń z perkusistą Kings of Leon, Nathanem Followillem, który ma pasujący tatuaż. Miejmy nadzieję, że Ed Sheeran nie jest zbyt zazdrosny. Czarne serce W dodatku do swojego anatomicznego serca, Harry ma duże czarne serce na ramieniu, które zostało zrobione w 2012 roku. Korona Na palcu u nogi piosenkarz rzekomo ma tatuaż korony. „Big” Podczas tego samego występu w programie „Late Late”, gdzie grał w tatuażową ruletkę, Harry ujawnił, że wytatuował słowo „Big” na swoim dużym palcu u nogi, nazywając to jednym z jego najgłupszych tatuaży. Śruba Z wyjątkiem Niall Horan, wszyscy członkowie One Direction mają wytatuowane małe śrubki na kostkach jako przypomnienie, aby pozostać uziemionym. Harry, Zayn, Louis i Liam mieli pasujące wzory zrobione w 2012 roku.

tatuaz rodzina ponad wszystko